On przemawia

Mimo że od jego śmierci upłynęły ponad cztery wieki, wciąż fascynuje kolejne pokolenia. Św. Stanisław Kostka, bo o nim mowa, urodził się 28 grudnia 1550 r. w rodzinie arystokratycznej. Jego ojciec, Jan Kostka, był kasztelanem zakroczymskim - ważną osobą w strukturach państwa polskiego, a dziadek - sekretarzem króla. Także inni jego krewni zajmowali eksponowane stanowiska w państwie polskim. Jednym słowem, była to zamożna, wpływowa rodzina magnacka.

Rodzina

II połowa XVI wieku to czas, w którym na ziemiach polskich dynamicznie rozwijał się protestantyzm i reformacja, prądy dążące do przeciwstawienia się Kościołowi katolickiemu oraz papieżowi. Działaniom reformatów towarzyszyło podsycanie nastrojów niezadowolenia wśród szlachty i magnaterii, co nieraz prowadziło do przejmowania się kościołów i ich grabienia.

Stanisław Kostka miała trzech braci i dwie siostry. Rodzicom zależało na dobrym wychowaniu i wykształceniu dzieci. Pierwsze nauki Stanisław pobierał w domu rodzinnym pod okiem Jana Bilińskiego. W wieku 14 lat wraz ze starszym bratem Pawłem udał się do Wiednia do renomowanej, znanej szkoły, prowadzonej przez jezuitów. Początkowo musiał zmierzyć się z tym, aby odnaleźć się z powodu oddzielenia od rodziny oraz konieczności uzupełnienia braków w edukacji, bowiem szkoła jezuicka w Wiedniu była na bardzo wysokim poziomie. Stanisław stosunkowo szybko nadgonił zaległości, tak że pod koniec trzeciego roku nauki należał do grona najlepszych uczniów.

Choroba

W tym samym czasie w jego życiu zaszła kolejna zmiana - musiał wyprowadzić się z domu przynależącym do zakonu jezuitów i przenieść wraz z bratem i wychowawcą Janem Bilińskim na kwaterę prywatną wynajmowaną u protestanta, gdyż władze państwowe wymówiły zakonowi budynki.

Niedługo później w grudniu 1565 r. Stanisław zapadł na bardzo poważną chorobę. Był przekonany, że umrze, a zarazem bolało go to, że nie mógł przyjąć Komunii św., gdyż najemca mieszkania nie chciał wpuścić do budynku katolickiego księdza. W nocy Stasiowi Kostce ukazała się św. Barbara w towarzystwie aniołów i udzieliła mu Komunii św. Niedługo potem objawiła mu się Najświętsza Maryja Panna, która złożyła w jego dłonie Dzieciątko Jezus, mówiąc, by wstąpił do zakonu jezuitów.

Stał się cud - następnego dnia rano Stanisław Kostka wstał zdrowy i jak gdyby nic podjął swoje wcześniejsze obowiązki, co wywołało zaskoczenie otoczenia, gdyż jeszcze niedawno wydawało im się, że nie przeżyje najbliższej doby. Niedługo później Stanisław postanowił wstąpić do Towarzystwa Jezusowego. Napotkał jednak na opór ze strony najbliższych, którzy nie aprobowali jego decyzji. W tamtych czasach jezuici nie przyjmowali nikogo bez zgody rodziców. Stanisław Kostka udał się osobiście do prowincjała zakonu w Wiedniu, prosząc o przyjęcie, lecz nic nie osiągnął. Doświadczając przykrości ze strony rodziny, szczególnie starszego brata, postanowił uciec z domu i wstąpić do zakonu jezuitów.

Realizacja marzeń

Pokonał 650 km w przebraniu żebraka. Dotarł do Dylingi, gdzie poprosił o przyjęcie do Towarzystwa Jezusowego. Został przyjęty na próbę. Jezuici obawiali się, że wstąpienie w ich szeregi młodego arystokraty bez zgody rodziców może przysporzyć im problemów. Mimo to uszanowali jego decyzję i skierowali go do Rzymu, gdzie rodzina Kostków nie miała już tak silnych wpływów. W październiku 1567 r. Stanisław został przyjęty w Rzymie do Towarzystwa Jezusowego, gdzie rozpoczął dalszą naukę i złożył śluby zakonne. Był gorliwym czcicielem Najświętszej Maryi Panny, głęboko przeżywał relację z Jezusem Eucharystycznym.

Przepowiedział swoją chorobę. 10 sierpnia 1568 r. napisał list do Najświętszej Maryi Panny, prosząc, by mógł dostąpić łaski śmierci w dniu Jej Wniebowzięcia. Był to akt niezrozumiały dla wielu, ponieważ w tamtym czasie Stanisław nie miał problemów zdrowotnych. Zakonnicy uznali to za przejaw młodzieńczej egzaltacji i nie wzięli na poważnie jego słów. Gdy 10 sierpnia, w dniu napisania listu, poczuł się źle, jeden ze współbraci powiedział, że trzeba by większego cudu, by zmarł z powodu tak błahej choroby. Tymczasem pięć dni później Stanisław Kostka już nie żył. Osoby, które były świadkami jego śmierci, zeznawały później, że było to nadzwyczajne wydarzenie, o czym świadczył nie tylko jego spokój, ale też to, iż jego twarz promieniowała nieznanym światłem. Umierający Stanisław wyznał im, że właśnie widzi Najświętszą Maryję Pannę w gronie dziewic, która przychodzi, by go zabrać.

Po śmierci

Krótko po śmierci Stanisława Kostki - nieświadomy tego - przybył do Rzymu jego brat Paweł, wysłany tam przez ojca, by zabrać go do domu. Na miejscu przeżył zaskoczenie, widząc tłumy przybywające do miejsca, gdzie mieszkał, przebywał i zmarł jego brat.

W tym czasie prowincjałem zakonu był św. Franciszek Borgiasz, który przezornie nakazał mistrzowi nowicjatu spisać życiorys Stanisława Kostki i rozesłać go po całym świecie. Tym sposobem niedługo po jego śmierci życiorys Stasia był dostępny w języku angielskim, francuskim, włoskim, niemieckim, a nawet chińskim. Nigdy wcześniej w historii Kościoła nie powstało tak wiele dzieł - obrazów, fresków, rzeźb i figur - przedstawiających jakiegoś świętego i wydarzenia z jego życia, jak w przypadku Stanisława Kostki.

Jednocześnie miały miejsce liczne cuda za wstawiennictwem młodego jezuity. Jego orędownictwu przypisywano wygranie bitwy z Turkami pod Chocimem w 1621 r. Jak zaświadczył o. Oborski, wydział go wtedy na obłokach, jak błagał Maryję o pomoc i zwycięstwo. Także Jan Kazimierz uznał, że bitwa pod Beresteczkiem została wygrana dzięki wstawiennictwu św. Stanisława. W 1674 r. Stasiu Kostka został ogłoszony patronem Korony Polskiej i Litwy. Jego śmierć wpłynęła także pozytywnie na przemianę rodziny. Jego brat Paweł był później świadkiem beatyfikacji swojego brata.

W kolejnych odcinkach przedstawimy bliżej jego sylwetkę.

za: Ks. Zbigniew Kucharski, Dyrektor Młodzieżowej Agencji Informacyjnej MAIKA, w: Niedziela nr 26/2018, 1 lipca 2018 r., s. 57-58.